O mnie

środa, 20 maja 2015

II „Skazani na Shawshank”




 „Nadzieja to dobra rzecz, może najlepsza ze wszystkich…. a takie - nigdy nie umierają” 


Dramat opowiada historię niesłusznie skazanego na podwójne dożywocie, bankiera Andy’ego Dufresne. Trafia on do więzienia znanego ze swej niezwykle brutalnej specyfiki – zakładu karnego w Shawshank. Bohater z biegiem czasu poznaje standardy otaczającej go nowej rzeczywistości. Jej nieodłącznym elementem staje się szerząca wśród osadzonych przemoc oraz wyjątkowy sadyzm strażników. A to wszystko odbywa się pod zwierzchnią siłą hipokryty i fanatyka religijnego – naczelnika Nortona.


Na ogromny walor obrazu przyczynia się skomplikowana kreacja głównego bohatera. Już od pierwszych kadrów filmów w jasny sposób widoczna jest jego odmienność od innych skazanych osób. Początkowo wycofany i wyalienowany, z czasem zyskuje sobie sympatię niewielkiej grupy przyjaciół skupionej wokół Red’ego. Andy sprawia wrażenie człowieka, którego spartańskie warunki nie są wstanie zmienić. A wręcz przeciwnie. Pokazuje on swoim towarzyszom jak ważne jest to, by zawsze – niezależnie od sytuacji w, której się znajdziemy – gloryfikować nasze dotychczasowe wartości z której naczelną staje się być nadzieja. Tylko ona nie pozwala nam zapomnieć  o własnej godności, której nic - ani naczelnik, ani strażnicy, czy nawet wysokie mury nie są w stanie nam odebrać. Dlatego też nie dziwi postępowanie Andy’ego, który dzięki swojemu uporowi i determizmowi zakłada wyjątkową bibliotekę, a nawet przygotowuje innych skazańców do zdania zaocznej matury. 


Jego zachowanie w niezwykle kontrastowy sposób ukazuje tło psychologiczne osadzonych w zakładzie więźniów. Wykazują oni skrajnie zróżnicowane postawy. Niektórzy spośród nich cechują się pasywnością, inni próbują się buntować, a niektórzy z początkowej nienawiści i obojętności zaczynają traktować Shawshank jak swoisty dom. Dom, w którym często spędzają większą część swojego życia. Dom, po którego opuszczeniu nie potrafią przystosować się do nowej rzeczywistości, co nierzadko ma swoje tragiczne skutki. Jednak nie bacząc na różne okoliczności, niewątpliwie osoba samego Andy’ego odbija się szerokim echem w postrzeganiu przez resztę więźniów ich sytuacji bytowej. Wartą uwagi sceną obrazu jest niewątpliwie moment zabarykadowania się bohatera, kiedy to za pomocą głośników służących do wydawania komunikatów, uruchomił płytę gramofonową ze swoim ulubionym fragmentem włoskiej opery. Wydarzenie te pozornie nieznaczące, przyczyniło się do swoistej epifanii przebywających w ośrodku karnym więźniów. Mieli oni okazję przez chwilę zapomnieć o swym zniewoleniu fizycznym i skupić się na tym co duchowe, metafizyczne, tak odległe od przyziemnych spraw.


„Skazani na Shawshank” to film wybitny, który pokazuje, że życie ludzkie możemy traktować pod pozorem zmetaforyzowanej podróży. Zdarza się, że pojawiają się podczas niej przeszkody, wydarzenia tragiczne, które przytrafiają się nam z niezawinionej przez nas przyczyny. Ale należy pamiętać o tym, że mimo nieprzychylnych nam, trudnych sytuacji,  to zawsze od nas samych zależy jaki będzie cel naszej podróży i jakimi środkami się posłużymy by go osiągnąć. Należy również pamiętać o tym, że jesteśmy kowalami swojego losu i dzięki własnemu uporowi możemy osiągać nasze upragnione marzenia – tak jak Andy Dufresne...





czwartek, 7 maja 2015

I "Służące"


„Odwaga nie polega tylko na byciu dzielnym. Odwaga to robienie tego co należy, mimo słabości ciała”

„Służące” to dramat opowiadający historię segregacji rasowej, która miała miejsce w USA w latach 60. XX wieku. Już od pierwszych minut filmu mamy okazję przyjrzeć się małemu miasteczku leżącemu w stanie,  znanym z największych okrucieństw i nienawiści wobec czarnoskórych obywateli - Missisipi. Postępowanie większości mieszkańców oraz ich sposób postrzegania rzeczywistości, można śmiało przyrównać do postępującego relatywizmu moralnego. Bowiem w wyidealizowanym świecie złożonym z kolejnych partii brydża, przyjęć, czy pozornie altruistycznych kwest pieniężnych łatwo zatracić podstawowe wartości takie jak empatia, bezinteresowność czy tolerancja. Zamiast tego widzimy przed sobą obraz ludzi wewnętrznie pustych, którzy w wyniku zachłyśnięcia się własnym egoizmem zaprzestali pragnienia odczucia prawdziwej głębi życia. Dla nich istotne jest to co piękne, wykonane z drogiego materiału, niosące ze sobą rozgłos i uznanie.

Dlatego też, już po wstępnej analizie psychologicznej bohaterów nie dziwi ranga problematyki tytułowych „Służących”. Tragizm tytułowych bohaterek polegał początkowo na biernej postawie wobec swych dramatów – w wyniku konieczności pomocy rodzinie musiały w dość młodym wieku zrezygnować z edukacji i oddać się trudom pracy służących. Jednak ich wynagrodzenie nie dorównywało nawet płacy minimalnej, a zamiast wychowywać swoje pociechy, musiały otaczać opieką dzieci swych pracodawców, którzy sami nie potrafili sprostać roli rodzicielskiej. Jednak, mało tego – wszystko odbywało się w atmosferze okrutnego rasizmu – czarnoskórą część społeczeństwa określano pogardliwym mianem „kolorowych”, podział rasowy objął każdy element życia – występowały odrębne środki transportu oraz miejsca użytku publicznego. Wciąż zaostrzały się również ataki przemocy między innymi ze strony Ku Klux Klanu.

Zmiany, początkowo mało zauważalne, jednak rozwijające się coraz mocniej, rozpoczęły się za sprawą niejakiej Skeeter – młodej dziennikarki, która w odróżnieniu od otaczającego ją społeczeństwa nie akceptowała szerzącego się braku tolerancji. Postanowiła więc napisać książkę, w której chciała przedstawić życiowe historie czarnoskórych służących. A w której zarazem nie brakowałoby prawdy na temat rażącego i niegodnego postępowania ich pracodawców. Z początkowego strachu i przepełnionej niepewności serca zaczęła rodzić się wśród bohaterek chęć wzięcia odpowiedzialności za własne życie. Na podstawie wielu opowieści ukazała się – oczywiście pod pseudonimem i ze zmianą danych – książka ilustrująca wielki chart ducha i ciągłą walkę z przeciwnościami losu tych jakże niezwykłych kobiet. Stała się ona impulsem do refleksji na temat pogłębiającego się problemu nierówności społecznych, ale przede wszystkim metamorfozy tych, którzy ostatecznie porzucili skorupę wewnętrznych ograniczeń, strachu i niepewności.

Obraz zachwyca nietuzinkowym podejściem do poruszanej przez niego problematyki. Reżyser umiejętnie miarkuje dozę tragizmu z mieszanką komedii, czego efektem jest ponad dwugodzinny seans podczas, którego mamy okazję z innej perspektywy spojrzeć na chciałoby się powiedzieć dość oczywiste, ale zarazem jak ważne prawdy w naszym życiu...